Marzenia... czymże byłoby bez nich życie? Niezwykły motor do działania, który pozwala nam stać się ludźmi, których zawsze podziwialiśmy, którzy zawsze byli tak bardzo odlegli, a jednocześnie tak bardzo bliscy. Nierzeczywiste stworki zakradające się do naszych umysłów długimi, bezsennymi nocami, które sprawiają, że życie nagle nabiera sensu. Stworki, które pozwalają nam podnieść się rano z łóżka z uśmiechem na twarzy i powiedzieć: "tak, uda mi się!".
Ilu ludzi na świecie, tyle pragnień tych mniejszych, czy też większych. Od kiedy pamiętam, chciałam zostać lekarzem. Podziwiam ten zawód najbardziej na świecie. Podziwiam ludzi z pasją, którzy na wezwanie ze szpitala potrafią rzucić wszystko i jechać do pomocy. Sama nauka anatomii i fizjologii jest w sobie czymś niesamowitym, pięknym i nieco nierzeczywistym.
Maj nadchodzi wielkimi krokami. Przede mną jeszcze ciężki bój w drodze ku spełnieniu największego marzenia, jednak uparcie wierzę, że się uda.
Nie jest to moje pierwsze spotkanie z blogowaniem. Długi czas nieobecności i niekoniecznie akceptacja treści tam zamieszczanych niejako zmusiły mnie do założenia nowego bloga, skoro już postanowiłam wrócić do wirtualnego świata.
Studniówka minęła, legendarne słowa "za 100 dni matura" padły, tak więc - do dzieła! W końcu, jak to mawiał Arystoteles, nasze szczęście zależy od nas samych.
Helloł, dzień dobry :) Milutko tutaj.
OdpowiedzUsuńHelloł, cieszę się :) u Ciebie nie mniej.
UsuńWitam, witam koleżankę!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej, hej. Też jestem Tu nowa. Przy okazji zapraszam na swój blog. :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie maturzystka, ale cel mamy ten sam. :)
Miło tu u Was jest.
Pozdrawiam. :P